Forum www.lowcycieni.fora.pl
Szept Śmierci
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kronika

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lowcycieni.fora.pl Strona Główna -> Sprawy Bractwa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Laenthar




Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:22, 10 Gru 2008    Temat postu: Kronika

Zdobywanie wpływów - Zakon Krwawych Rycerzy


Początki tej opowieści można znaleźć w opisie przebiegu pierwszej wyprawy Bractwa na STratholme. Jeśli jednak są to obce ci materiały, zagłęb się w lekturze, gdyż o wszystkim dowiedziec sie tutaj mozesz.


Rethil podniosl się z klęczek trzymając w ręku czarny pył. Przesypujac go miedzy palcami nie zaukwazył gdy wielki cień przysłonił i tak nikłe promienie światła na tej przeklętej
ziemi. To Darnalei, najstarszy z jego uczniów wrócił z rekonesansu po okolicznych resztkach niegdyś pięknego lasu. Potęznie zbudowany tauren popatrzył na ścielące ziemię kości
rozrzucone wokół Mistrza Ceremoni po czym przeniósł wzrok na odległe zarysy murów obronnych miasta. Ile jeszcze godzin nim dotrą do celu? I czy inni przybędą na czas? Tym razem nie wszystko zależało od nich samych, na szczęście na razie wszystko szło po ich myśli. Jeszcze raz spojrzał na wgniecione w ziemię ciało martwego licza. Ta kreatura jeszcze
godzinę temu władała armią szkieletów, która kilka lat wczesniej zrównała Andorhal z gruntem, ale nawet jej moc nie mogłą oprzeć się mocy Mistrza Bractwa Mrocznych Łowców. Nie znalezli przy nim morcznych run, wszystkie tropy wiodą więc do Stratholme. Jednak czy Laenthar zdołał zgromadzić obiecane posiłki? Jeszcze kilka godzin niepewności.. chwilę później ruszyli ku miastu, które od czterech lat nieustannie płonęło.

Spisującemu te wydarzenia udało się zgromadzić oddział zbrojnych, który z ramienia Zakonu Krwawych Rycerzy reprezentował. W ten sposób krucjata została oficjalnie zatwierdzona
przez Zakon, który nieufny wobec mnie wysłał wraz z grupą obserwatora - młodego rycerza Shaurida. Ależ naiwni w swej przebiegłości byli nie wiedząc, że należy on do
najwierniejszych sług Bractwa. Prywatne interesy bractwa mogły zostać ukryte pod świetlistą otoczką wyprawy przeciwko armiom nieumarłych oblegajacych miasto STratholme, a także
zwalczaniu uzurpujących sobie tytuł paladynów ludzi ze Szkarłatnej Krucjaty.

Początkowo losy wyprawy były bardzo pomyślne. Bractwu udało się sforsować bramy i wycinając w pień legiony nieumarłych przedrzeć się do dzielnicy opanowanej przez Starą Plagę.Deszcze meteorytów przywoływane z nieba przez czarnoksieżncizkę ELlyn siały spustoszenie wśród wijących się wszędzie nieumarłych. Zastepy jej wiernych jak psy demonów
parły wgłąb miasta. Tam też rozgromiwszy szereg abominacji udalo im sie uzyskac klucze do bocznej bramy STratholme - fakt o wielkim znaczeniu dla pozniejszych wypraw. Nim dalej
jednak brnęli tym kleszcze śmierci coraz bardziej zaciskały się wokół ich szyi. W walce z upiornymi mocami nekromantów, banshee i ghuli nawet Mistrz Rethil nie raz ocierał się
o granice wycienczenia. Nieustajacy zar z plonacych domostw odbieral dech w piersiach. WYbitnie przygnieciona przewagą liczebną wroga druzyna musiala ewakuowac sie przez
otowrzone pospiesznie portale. Pierwsza wyprawa nie przyniosla wiekszych zwyciestw, niezbadane pozostaly tajemnice Szkarłatnej Krucjaty, niepokonany został Baron władający
siłami Plagi, nie zdobyte zostały Mroczne Runy, ani Czarne diamenty. Zakon Krwawych Rycerzy też wyraził swoje niezadowolenie z efektów. Czarne chmury zawisły nad głową
kandydującego do Rady wewnętrznego kręgu Laentharem.

Kolejne wyprawy miały charakter czysto rozpoznawczy, przyniosły jednak ważne informacje. Mrocznych Run nalezało szukać w osamotnionej szkole nekromantów - Scholomance.

Przedzierając się przez magiczne bariery elita Bractwa nie pozostawiła adeptom arkanów śmierci chodźby cienia złudzeń co do szans ucieczki. Zaklete topory siekły ich ciała
prowadzone rękami łowcy Madhuza, kły jego chowańca darły ciała na strzepy, kule światła Laenthara i magiczne pociski Rethila doganiały niedobitków w czasie ucieczki. Twierdza
opustoszała.. chodź wszyscy podejrzewali że głębiej może kryć się coś znacznie gorszego Nic jednak nie pchało śmiałków do zbadania tajemnic nekropoli.

Mroczne runy okazały się najcenniejsyzm trofeum z wyprawy. Zakon wyraźnie zaskoczony tak obfitym łupem postawił przed Laentharem kolejny cel. Nie wnikając w szczegóły tak
niezwykłej misji paladyn wdarł się pod osłoną nocy do Ręki Tyra i wykradł stamtąd obiekt czci tamtejszej sekty ludzi udajacych swietych rycerzy. Długo uciekając przed depczącym
po pietach pościgiem dotarł w końcu znużony do ruin Silvermoon.

Lord Solanar, bezpośredni sponsor i promotor Rządcy na stanowisko w Kręgu zlecił mu ostatnią misję. Nawet głód magii nie mógł zagłuszyć zewu, który obudził się w paladynie na
te słowa. Miał pokazać światu prawdziwe oblicze światła, oblicze Krwawych Rycerzy. Pomiędzy zglisczami Stratholme ostała się świątynia, której magiczne energie chroniły
wszystkich w jej wnętrzu przed Plagą. Chroniły w imię zdradzieckiej ideologii i wierzeń jeszcze z czasów drugiej wojny. Czas było położyć temu kres. Niezwłocznie wyruszył więc
na miejsce ostatecznej próby.

Tam czekał już na niego Mistrz Rethil i nieodłączny towarzysz broni, Vaessel, nieumarły i wyszkolony wojownik. Dosiadający widmowego wierzchowca mag samym spojrzeniem potrafił przyprawić o dreszcz chłodu, a naostrzone miecze Vae mówiły wszystkim więcej niż słowa. W tym składzie drużyna po raz kolejny przekroczyła bramy.

Niewiele można powiedzieć o tym co wydarzyło się w środku. Ktoś mógłby rzec, że trójka podróżników stoczyła batalię z duchami zamordowanych przez Arthasa paladynów. Kto inny
mógł widzieć jedynie płomienie, które buchnęły wzdłuż wszystkich ścian ostatniego niepłonącego budynku w STratholme. Wiadome jest na pewno, że w dwa dni później na placu w Silvermoon Laenthar uroczyście przekazał resztki ugaszonego ołtarza zdradzieckej sekty. Zebrani na uroczystości świadkowie zobaczyli jak Kronikarz został obdarowany
najprzedniejsyzm elfim wierzchowcem i oficjalnymi szatami Zakonu. Nikt natomiast nie mógł się domyślić jaką rolę w tym wszytskim odegrała grupa czarno ubranych postaci
przypatrująca się temu niepodal. I tak świetlistośc ceremoni zakryła to co zakrytym pozostać miało - udział Bractwa Mrocznych Łowców w polityce Silvermoon. Cień wciąż
przykrywał ich zamiary, jednak czas ujawnienia ich całemu światu nieuchronnie się zbliżał.. iluzja spokoju wciąż trwała. A Łowcy zdobywali władzę i wpływy.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laenthar




Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:24, 15 Gru 2008    Temat postu:

Czas próby - rozszerzenie Bractwa

Po zdarzeniach opisanych juz gdzie indziej, na innym arkuszu pergaminu, w innej ksiedze, innej historii nastał dla Bractwa Mrocznych Łowców czas próby. Dwoje z Mistrzów przygnębionych zaginięciem Ventusfecto twardo postanowiło trwać w swych zamiarach i dążyć do utworzenia integralnej wspólnoty. Przemierzali więc w deszczu tereny SIlverpine Forest, przeczesywali pola Hillsbrad Foothills, galopem pokonywali ostępy otaczające Hammerfall. Drogi ich poprowadziły też na odległe ziemie Kalimdoru i w bezkresne rubieże Outlands. Wszędzie tam spotykali wielu podróżników, wielu nie uznali gotowymi do podjęcia się ich misji, jednak wśród tylu ziaren odnaleźli tych, którzy mieli w przyszłości zapracować na chwałę i potegę Bractwa.

Czekam na historie przyjecia waszych postaci na PW. Nie przy kazdym wydarzeniu bylem, nie kazde pamietam tak jak wy. Macie okazje opisac swoje dzieje, ale skupcie sie na etapie poznania bractwa. Wasze teksty beda tu zamieszczane, czasem w zmienionej formie jesli uznam to za konieczne. Mam nadzieje, ze nie kazecie dlugo czekac Smile

Warah

Laenthar

Vaessel

Shaurid

Darnalei


Durante


Madhuz

Kalghor

Grahim


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Laenthar dnia Pon 16:35, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laenthar




Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:40, 17 Gru 2008    Temat postu:

Hellfire Citadel - tajemnica spaczenia Felorków

Nim umysły nasze poświęcą się wysłuchaniu tej epickiej opowieści, pozwólcie przypomnieć sobie jak to się wszystko zaczęło. Oto część wspomnień, które na pewno wszyscy z nas dzielą: http://www.youtube.com/watch?v=ZpyUxxy5AMo&eurl=http://www.wowwiki.com/Hellfire_Citadel&feature=player_embedded

Hellfire Ramparts

Pierwszy przystanek po przekroczeniu Mrocznego Portalu - bastion Hordy w Thrallmar. Stone Guard Stok'ston zagadnięty opowiada historię walki orków z sojuszem, a zarazem ze swoimi spaczonymi kuzynami - Felorkami.Spaczenie, powrot do najtragiczniejszej przeszłości orczej rasy, kiedy to spaczona przez demony została zmieniona i prawie zatraciła się w swojej nowej naturze gdyby nie.. ale to juz temat na inna opowiesc. Sytuacja jednak zaczela jednak stawac sie dramatyczna - potezny bastion, nalezacy keidys do zamieszkujacych Draenor orkow byl teraz pod panowaniem ich splugawionych potomkow, ktorzy wzmocnieni i pewni siebie atakowali coraz bardziej zuchwale i z wieksza efektywnoscia sily zarwno ludzi jak i Hordy. Za tym atakami staly trzy wyrozniajace sie maszkary - Watchkeeper Gargolmar, Omor the Unscarred i dosiadajacy poteznego smoka Vazruden. Bractwo w calej swej sile wsparlo dzialania Thralla do zgladzenia calej trojki, Gargolmara sciagajac przez wiele dni, gdyz bestia cwana nieraz mylila naszych doswiadczonych przeciez lowcow i kryla sie przed naszym gniewem. W koncu i na niego przyszedl jednak czas. Podczas ostatniej wizyty na wałach obronnych cytadeli zdarzylo sie jednak kilka niepokojacych incydentow. Niosacy topor samego Groma Hellscream brat Helthorn szczegolnie podkreslal charakter calej wyprawy. Ktoz nie pamieta jak niespelna 5 lat wczesniej Grom ulegl demonim podszeptom czym prawie sprowadzil zaglade na wszystkich? Teraz jego bron zdawala sie zyc wlasnym zyciem walczac ze swoim mrocznym dziedzictwem i przeszloscia, ktora znow ozyla w umyslach wszystkich, ktorzy byli swiadkami jej mocy.

Przeszukujac osobiste rzeczy Felorkow ekspedycja Bractwa natrafila na Złowrogi List. Informacje w nim odkryte miały zawazyc na najblizszej przyszlosci nas wszystkich..

The Blood Furnace

Informacje zaawarte w liscie okazaly sie zaiste zlowrogie, a ich tworca.. sam Illidan. Przeciwko takiej sile nie mogła jescze rownac sie zadna potega Azeroth.. cos jednak zrobic sie dalo. Pomysl podsunela powtorna lektura listu.

Cytat:
Vazruden,
Since the Dark Portal has reopened, Honor Hold and Thrallmar have been receiving significant reinforcements from Azeroth. I have seen reports suggesting that they are planning an attack upon the citadel, and while we must contend as well with the Burning Legion. This is unacceptable!
Do not jeopardize the operation in the Blood Furnace! The fel orcs being produced there are the key to our success. Strengthen the defenses on the ramparts and post more perimeter guards immediately!
Trust me, you do not want for me to pay you a visit.
-- Illidan


Blood Furnace! W chwili gdy czytalismy te slowa do glownego gmachu wpadl orczy poslaniec niosac wiesci od stacjonujacych w Thrallmar szamanow. WNiosek byl jeden - cos zaczyna sie dziac w Cytadeli, cos bardzo zlego. Magiczna aura przeprowadzanego (prawdopodobnie) rytualu nie mogla zostac niezauwazona, jednak jaka potega blokowala nasze starania wykrycia źródła i charaktery tej erupcji magicznej energii. Trzeba było działać natychmiast.

Przebijajac sie przez resztki murow obronnych Mroczni Lowcy dotarli do centrum Krwawego Paleniska. Obraz, ktory ukazal sie oczom podrozników pokazal im jak bardzo nieprzygotowani byli na te wyprawe. Bo ktoz z nich mogl spodziewac sie by ujrzec.. Maghteridona, obalonego przez Illidana wladce Outlandow? Potezny demon zniewolony przez Zdrajce sluzyl teraz swa krwia do plugawienia orkow z plemienia Maghar.. a skoro potrafil zniszczyc esencje rdzennych mieszkancow Draenoru, to samo moglo w niedlugim czasie spotkac cala Horde. Kazda sekunda zaczela nabierac szczegolnego znaczenia, a niepokoj zagoscil w sercach. Kazdy popatrzy l niepewnie po swoich towarzyszach w ich oczach widzac ten sam strach i niepewnosc. I determinacje. Nie wymawiajac ani jednego slowa druzyna rzucila sie w strone dokonujacych rytualu czarnoksieznikow po kolei wyrzynajac ich do nogi.. z jednym wyjatkiem. Keli'dan the Breaker wciaz wymawiajac glowna inkantacje rzucil sie w ogien walki. I wtedy swiat zaczal plonac. Fale magicznego goraca spopieliby kazdego, nie jednak gdy mogli schowac sie za wzmocnionymi przez zaklecia Laenthara tarczami rycerza i wojownika. Przetrzymujac ten upiorny atak nastapil czas na ostateczne rozstrzygniecie. Vaessel pomknal z predkoscia wypuszczonej przez Madhuza strzaly uderzajac obojgiem swych ostrzy w czarownika w chwili gdy grot lowczego pocisku wbijal sie w jego piers. Kelidan przytloczony furia ataku i ciezko ranny rzucil sie do ucieczki tylko by nadziac sie na szpony bratniego lwa- druida Grahima. Rytual sie zakonczyl.. udalo sie go przerwac.. pozsotalo jednak pytanie.. co teraz?

Shaterred Halls

Klucz zostal ponownie wykuty. Drzwi w kazdej chwili moga zostac otwarte. Komu jednak starczy odwagi by ruszyc przeciwko przywodcy ognistej cytadeli?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Laenthar dnia Śro 15:02, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rethil
Administrator



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silverpine Forest

PostWysłany: Wto 13:27, 23 Gru 2008    Temat postu:

Spotkanie w Podmieście – Doth, Lucintha, sprawa Gwardii i Królewska Gildia Magów

<Tekst pisany ręką Rethila>

Pewnego wieczoru w Podmieście wybierając z baku wcześniej zdeponowane materiały krawieckie usłyszałem specyficzny zachrypły głos nieumarłego, nie był zbyt wyraźny wiec postanowiłem to zignorować Po chwili zasłyszałem „Jeśli nie chcesz rozmawiać nie musisz” i z za rogu wyłoniła się postać nieumartego kapłana. Chwila rozmowy o niczym i postanowiłem się przedstawić. Nieumarły nie był zbyt chętny by zdradzić swe imię, ale jednak. Doth – tak zwał się kapłan. Miał na głowie spiczasty kapelusz i nosił czerwoną szatę podobną do jednej z tych jakie noszą trollowi szamani. Zaproponował byśmy przenieśli się w inne miejsce, ku mojemu zdziwieniu nowopoznany nieumarły zdawał się nie czuć zbyt pewnie w Podmieście. Bez słowa podążyłem za kapłanem. Zaprowadził mnie do karczmy w Brill, rozsiedliśmy się wygodnie i po chwili zacząłem zasypywać umrzyka pytaniami. Czemu chciał opuścić Podmiasto? Doth szybko wytłumaczył ze nie chciałby wpaść na kogoś z Gwardii. Wyraźnie nie był do nich pozytywnie nastawiony. Wyjaśnił mi że wielu z obecnych członków Gwardii to byli poplecznicy Arcykapłanki Lucinthy która zaginęła w nieznanych okolicznościach. Gwardziści rozpuszczają plotki o jej rzekomej zdradzie, jednak Doth wraz z innym nieumartym który pozostał wierny oczekują jej powrotu wierząc że pewnego dnia nastąpi. Tak więc spędzaliśmy godziny na spiskowaniu przeciwko spiskowcom, że tak to ujmę. Rozglądając się po karczmie przypomniało mi się pewne zdarzenie z minionych lat. Jeszcze nim poznałem Ellyn, zanim powstało Bractwo miałem okazję być świadkiem rozmowy pewnej grupy magów – zwali sie oni Królewską Gildią Magów. Dowodził nimi czarnoksiężnik gardzący demonologią – Krepther. Organizacja była tak wielka i potężna że nawet z Ventusem myśleliśmy kiedyś czy nie powinien on jej zinfiltrować. W każdym razie Krepther podobnie jak i Arcykapłanka zniknął pewnego dnia, a bez lidera organizacja szybko się rozpadła. Okazało się że Doth swego czasu miał tez na pieńku z magami. Można by wyciągnąć wnioski że mój nieumarty znajomy jest anarchistą, ale nim zdążyłem głośno to powiedzieć uprzedził mnie zaprzeczając. Stwierdził iż pech chciał że historia organizacji przodujących w Podmieście jest pełna złych przywódców. Opowiedział mi o pewnym wypadku w tej karczmie za rządów Krepthera. Wraz ze swoim przyjacielem orkiem odwiedził to miejsce, gdyż jego towarzysz miał chęć napić się czegoś mocniejszego. W karczmie przesiadywali akurat magowie, ork trochę za dużo wypił i zaczął robić rozróbę. Doth i jego przyjaciel wdali się w bójkę, jeden z magów stracił kilka zębów, a jako że Doth podlegał jurysdykcji Gildii, Krepther skazał go na więzienie. Nie pamiętam zbyt dobrze ile nieumarty musiał odsiedzieć, na pewno nie mnie niż pół roku. Po przydługawej dygresji powróciłem do tematu Gwardii. Powiedziałem Dothowi wprost że bez załatwienia kilku ważnych spraw nie mogę zdecydować się czy opowiedzieć się po stronie czy przeciwko Gwardii. Miałem na myśli konsultacje z radami Bractwa, ale oczywiście nie mogłem mu o tym powiedzieć. Podkreślił że mnie jedynie ostrzega przed nimi. Pouczył mnie żebym uważał na siebie z racji moich częstych pobytów w Podmieście, bym pewnego dnia nie poczuł ostrza Gwardii na szyi. Poczułem się zmęczony więc postanowiłem udać się na spoczynek. Podziękowałem za rozmowę i przestrogi. Uważam że słowa Dotha całe Bractwo powinno mieć nauwadze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rethil dnia Wto 13:28, 23 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lowcycieni.fora.pl Strona Główna -> Sprawy Bractwa Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin